Duchowe korzenie
Pastor Artur Śmieja
Możesz dojść w swoim chrześcijańskim życiu do miejsca, w którym Twoje życie zawsze będzie wydawało dobry owoc. Możesz żyć jak Chrystus, działać jak Chrystus – w dogodnym bądź niedogodnym czasie. Aby dojść do tego miejsca, potrzebujesz zrozumieć ten temat – duchowych korzeni. Jeśli je masz, dbasz o nie, wiesz do czego służą i jak je pielęgnować, Boże życie nieustannie będzie przepływać przez Twoje życie.
Wstęp
Staram się zachęcać wszystkich, aby pamiętali o tym, że Słowo Boże jest dla nas, chrześcijan, zasadniczą sprawą. Powinniśmy rozważać Słowo Boże, ponieważ z niego płynie do nas siła i moc abyśmy mogli przemieniać nasze życie. To właśnie Słowo Boga, zapisane słowa Boga w Biblii są bazą, fundamentem naszej wiary oraz powodem i przyczyną Bożego działania.
Myślę, że wielu chrześcijan, zwłaszcza w kręgach charyzmatycznych popełnia pewien błąd. Wydaje im się, że z powodu cudów pojawia się wiara w cuda w naszym życiu, ale to nie jest prawda. W Biblii czytamy: „A jedenastu uczniów poszło do Galilei, na górę, gdzie im Jezus przykazał. I gdy go ujrzeli, oddali mu pokłon, lecz niektórzy powątpiewali” (Mt. 28,16 BW). Spotkali się z Jezusem, oddali mu pokłon, widzieli go na własne oczy i powątpiewali! Widzieli cud, żywy cud, który stał przed nimi i wątpili w to, czy to jest prawda!
Historia Izraela, jak również historia kościoła są pełne przykładów pokazujących nam wszystkim, że cuda nie są źródłem wiary. Więcej nawet, widzimy, że cuda nawet nie są w stanie zmienić życia człowieka. Ich pojawienie się w czyimś życiu nie zmienia sposobu jego życia, poglądów ani wiary. Co z tego, że będę świadkiem cudu, skoro moje życie nadal będzie leżeć w gruzach? Wielokrotnie cuda pogłębiają naszą frustrację, ponieważ doświadczyliśmy Bożej mocy i myśleliśmy, że ona zmieni to, z czym się zmagamy. Niestety, tak się jednak nie dzieje. Dlaczego tak jest!? Jest tak dlatego, że cuda nie mają takiej siły, aby dotrzeć do serca człowieka, do tego miejsca, w którym dokonują się życiowe decyzje i następują trwałe zmiany. Do tego potrzebne jest coś potężniejszego.
Dzięki Bogu wiara nigdy nie pojawia się z powodu cudów. Cuda zachęcają nas; cuda mogą wyzwolić w tobie tę wiarę, tę odwagę, aby zaufać Bogu, aby wierzyć, ale wiara pojawia się w naszym sercu z powodu przyjmowania Słowa Bożego! (Rzym. 10,17) I tak ma być, i tak jest dobrze, ponieważ niezależnie od tego, czy są cuda, czy nie, ja mogę wierzyć! Pan jest genialny, przecież byłoby nielogiczne i wręcz absurdalne, gdyby cuda zależały od cudów! To tak, jak by powiedzieć, że produkcja masła zależy od produkcji masła. To jest myślenie tego świata. „Żeby zarobić pieniądze, musisz mieć pieniądze” – to jest zasada uznana wśród biznesmenów. NIE! Żeby zarobić pieniądze, najbardziej potrzebujesz POMYSŁU, MYŚLI! Żeby mieć wiarę i doświadczać cudów – potrzebujesz Słowa Bożego.
Czy są cuda, czy ich nie ma, mogę żyć zwycięskim, chrześcijańskim życiem, niezależnie od tego, jaka jest koniunktura na zewnątrz. My, chrześcijanie, żyjemy w innym Królestwie. Jesteśmy obywatelami Królestwa Bożego, które ma trochę inną gospodarkę, trochę inną bankowość, trochę inne prawodawstwo. Jeśli jesteśmy w stanie uwierzyć w rzeczywistość Królestwa Bożego tu na tej ziemi i żyć według niej, nasze życie będzie odseparowane od wpływu tego świata, będzie zależeć od koniunktury Królestwa, a my będziemy w stanie pozytywnie wpływać na otaczającą nas rzeczywistość. Pan Jezus mówił do nas: „wy jesteście nie z tego świata, ale na tym świecie” (Jan 15,19), tak samo jak On był nie z tego świata, ale żył i działał na tym świecie.
I to jest ta różnica. Żywe chrześcijaństwo.
Rozważajmy Słowo Boże nie tylko po to, aby coś wiedzieć. Biblia mówi: „jeśli ktoś mniema, że coś poznał, jeszcze nie poznał jak należało poznać” (1 Kor. 8,2). Więc jeśli czytasz i myślisz: „ja już wszystko wiem” to przepraszam, ale nie nauczysz się niczego. Niczego nie można Ci przekazać, ponieważ niczego nie można nauczyć kogoś, kto myśli, że wszystko wie. To jest kwestia postawy, wewnętrznego nastawienia serca. Nie powinieneś mieć postawy: „ja już wszystko wiem”. To może Cię zgubić któregoś dnia. Raczej przyjmij bezpieczniejszą postawę, o której Pismo mówi: „kiedy przychodzisz do domu Bożego, nastaw się na słuchanie bo to jest lepsze niż ofiary…” (Kaz. Sal. 4,17). Słuchanie jest lepsze niż ofiara. Kiedy przychodzisz do domu Bożego, do kościoła, do Słowa Bożego, nastaw się na słuchanie; słuchaj i ucz się.
1. Wszystko zaczyna się od korzeni
Szczęśliwy mąż, który nie idzie za radą bezbożnych, ani nie stoi na drodze grzeszników, ani nie zasiada w gronie szyderców, lecz ma upodobanie w zakonie Pana i zakon jego rozważa dniem i nocą. Będzie on jak drzewo zasadzone nad strumieniami wód, wydające swój owoc we właściwym czasie, którego liść nie więdnie, a wszystko, co uczyni, powiedzie się (Ps. 1,1-3 BW).
Jeśli jesteś w stanie zrozumieć ten fragment, możesz dojść do miejsca, w którym cokolwiek będziesz robić, będzie w tym powodzenie. Ilu z nas chce żyć w klęsce? Niewielu. Z reguły ludzie chcą żyć w zwycięstwie, chcą, aby im się powodziło. Jeśli jesteś w stanie zrozumieć ten fragment, dochodzisz do miejsca, o które Biblia opisuje: „będzie Ci się powodziło!”
Możesz dojść do takiego miejsca, w którym zawsze będziesz wydawać owoc: zawsze będziesz żyć na podobieństwo Chrystusa, zawsze będziesz działać podobnie jak Chrystus, czy będzie dogodny czas, czy niedogodny. My mamy być chrześcijanami zawsze, a nie tylko wtedy, gdy wszystko się dobrze układa. Biblia mówi, że dobro zwycięża nad złem i powinniśmy się wreszcie w to uwierzyć (Rzym. 12,21).
„Błogosławiony mąż, który polega na Panu, którego ufnością jest Pan! Jest on jak drzewo zasadzone nad wodą, które nad potok zapuszcza swoje korzenie, nie boi się, gdy upał nadchodzi, lecz jego liść pozostaje zielony, i w roku posuchy się nie frasuje, i nie przestaje wydawać owocu” (Jer. 17,7-8 BW).
Żeby do tego dojść, dojść do miejsca w którym nie będziesz się bał przyszłości, nie będziesz od niej zależny, powinieneś zrozumieć pewne porównanie. Biblia mówi w jednym i drugim fragmencie o tych, którzy polegają na Panu, rozważają Jego zakon dniem i nocą, że są jak drzewo. Porównuje ich do drzewa – „jak drzewo”. Wykorzystamy to porównanie.
„Ja zasadziłem, Apollos podlał, a wzrost dał Bóg” (1 Kor. 3,6 BW).
Które rośliny najlepiej rosną? Te, które mają korzenie! Jeśli weźmiesz drzewo i będziesz je przesadzać co dwa lata, to wiesz co się z nim stanie? Będzie karłowate! Będzie bez owocu, lub obumrze. Wszyscy ogrodnicy i rolnicy dobrze to wiedzą.
Bóg daje wzrost tym, którzy mają korzenie. Biblia mówi „które nad potok zapuszcza swoje korzenie”.
Jeśli jakaś roślina nie ma korzeni, to sama skazuje się na uschnięcie, bo deszcz raz pada, raz nie. Natomiast jeśli ma korzenie i potrafi je zapuścić tam, gdzie jest woda, to będzie mieć wodę i soki zawsze, czy pada deszcz czy nie pada, czy jest dogodna pora czy niedogodna, czy jest posucha czy jest pora wilgotna. Tak będzie dlatego, że woda – niezbędna do wzrostu – będzie docierać do niej przez korzenie.
Ludzie, którzy nie rozumieją tego, że muszą mieć korzenie – nie rosną.
Jeśli nie będziesz mieć korzeni – najmniejszy wiatr przewróci Cię. Biblia mówi:”żebyście nie byli (…) miotanymi lada wiatrem nauki”(Ef. 4,14). Kto jest miotany lada wiatrem nauki? Ten, który nie ma korzeni! To korzenie decydują o gałęziach, gałęzie o owocach. Jeśli chcesz mieć owoce, musisz zacząć o korzeni. To korzeń decyduje o tym, jakie będą twoje owoce.
Spójrzmy na Ew. Mateusza 13,6. Pan Jezus naucza tutaj o tym, że ziarno zostało zasiane. „A gdy wzeszło słońce, zostały spieczone, a że nie miały korzenia, uschły” (Mat. 13,6 BW).
To ziarno uschło nie dlatego, że zostało spieczone, ono uschło, bo nie miało korzenia!
Widzisz, Słowo Boże w Tobie usycha, ponieważ nie masz korzenia. Brakuje Ci tej inspiracji, tej wody żywej, która płynie z relacji z Bogiem i kiedy przychodzi do Ciebie Słowo, nie potrafisz go przyjąć. Dlaczego znikają cuda z naszego życia? Dlaczego nie ma owoców naszych modlitw? Dlaczego Bóg nie odpowiada? Dlatego, że korzeni nie ma!!! Bóg posyła do nas swoje Słowo, które mogłoby „spełnić pomyślnie to, z czym zostało wysłane” (Izaj. 55,11), ale ono usycha.
2 Król. 19,30: „A pozostała przy życiu resztka domu Judy zapuści korzeń w głąb i wyda owoc w górze” (BW).
Co jest najpierw, owoc czy korzeń? Oczywiście – korzeń!
Musisz mieć korzenie. I musisz o nie dbać.
2. Czym są korzenie?
Korzeniem jest twoja relacja z Bogiem, Twoje zaufanie do Boga.
„Błogosławiony mąż, który polega na Panu, którego ufnością jest Pan! Jest on jak drzewo, które zapuszcza swoje korzenie…” (Jer. 17,7-8 BW).
Najpierw jest korzeń, najpierw jest twoja relacja z Bogiem, potem są owoce.
„I wyrośnie różdżka z pnia Isajego, a pęd z jego korzeni wyda owoc” (Izaj. 11,1 BW).
Nie bądźmy naiwni, nie ma owoców bez korzeni. Nie można mieć sukcesów bez pracy, nie można mieć wiedzy bez studiowania, nie można mieć głębokiego, satysfakcjonującego chrześcijańskiego życia bez głębokiej osobistej relacji z Panem. Popatrz, kiedy Jezus mówił o modlitwie, co powiedział? „A gdy się modlicie, nie bądźcie jak obłudnicy, gdyż oni lubią modlić się, stojąc w synagogach i na rogach ulic, aby pokazać się ludziom; zaprawdę powiadam wam: Otrzymali zapłatę swoją. Ale ty, gdy się modlisz, wejdź do komory swojej, a zamknąwszy drzwi za sobą, módl się do Ojca swego, który jest w ukryciu, a Ojciec twój, który widzi w ukryciu, odpłaci tobie” (Mat. 6,5-6 BW). „Gdy” jest kluczowe w tym fragmencie. „Gdy” to nie jest opcja – gdy to wymóg.
Korzeniem jest Twoja relacja z Najwyższym, której nikt nie widzi! Jesteś Ty i Bóg – to jest Twój korzeń. To co się dzieje za zamkniętymi drzwiami, kiedy Ty modlisz się do Boga, to decyduje o tym, czy będziesz miał owoce, czy będzie odpowiedź na modlitwę, czy Twoje życie przejdzie na inny poziom. I musisz o to dbać.
Musisz mieć osobistą, żywą, relację z Panem. Ta relacja – jej głębokość, jej jakość – decyduje o tym, co będzie się z Tobą jutro działo. Nigdy, nigdy, przenigdy nie daj się oszukać szatanowi, że czas spędzony przed Bogiem, kiedy płaczesz, kiedy nie wiesz co robić, kiedy po prostu się modlisz chociaż usypiasz, chociaż jesteś zmęczony, to jest nic, że to jest bzdura, że to są głupoty. Nie!
To jest najcenniejszy czas jaki możesz mieć, największa inwestycja. Piętnaście minut twojej modlitwy do Boga ze szczerego serca tylko dlatego, że chcesz z Nim mieć relację, chociaż jesteś zmęczony i tyrałeś 20 godzin, jest więcej warte niż 2 godziny codziennej modlitwy, kiedy Cię wszyscy widzą.
Jeremiasz mówi: „Jest on jak drzewo zasadzone nad wodą, które nad potok zapuszcza swoje korzenie, nie boi się, gdy upał nadchodzi, lecz jego liść pozostaje zielony, i w roku posuchy się nie frasuje, i nie przestaje wydawać owocu” (Jer. 17,8 BW).
Czasami tak się zastanawiam: gdy premier mówi, że jesteśmy na skraju regresu, ilu chrześcijan zastanawia się, jak to będzie? Czy dostanę podwyżkę, czy stać mnie będzie kupić to, co sobie planowałem? Ilu z nas się zastanawia nad tym? Ilu z nas uzależnia swoją przyszłość od koniunktury w tym kraju? Widzisz, nie musi tak być.
Biblia mówi, że ten człowiek, który ufa Panu, jest jak drzewo, które zapuszcza nad potok swoje korzenie i nie boi się, gdy upał nadchodzi, nie boi się! Popatrz: jego liść pozostaje zielony, i w roku posuchy się nie frasuje, i nie przestaje wydawać owocu! Alleluja! Nie przestaje!
Pomyśl: jest 200 drzew w ogrodzie, przyszła susza, cały rok nie spadła ani jedna kropla deszczu i 199 drzew uschło, a jedno stoi i jest zielone. Gdzie jest różnica? To jedno drzewo puściło mocno korzenie i czerpie wilgoć z dołu, a nie z góry! Alleluja! Siłą naszą jest to, co mamy tutaj, wewnątrz siebie, to jest Twoja siła, to co jest tu w środku, w Tobie, to jest Twój korzeń, gdzie mieszka Jezus Chrystus, wewnątrz Ciebie, to jest twój korzeń, to jest to, co decyduje, jakie będzie twoje jutro! Może być koszmarny rok, a ty otrzymasz błogosławieństwo od Pana, bo tutaj, w środku jesteś silny, bo Ty spędziłeś czas, żeby rozmawiać z Bogiem, żeby być z NIM, żeby się modlić i przychodzi dzień, kiedy wszystko usycha, a ty dalej jesteś zielony.
Nasiąknij Panem, Jego jestestwem, tym kim On jest, bądź pełny, wypełniony Nim, przepełniony Jego życiem, a nie będziesz się bał czasów posuchy, a zmartwienia tego świata będą daleko od Ciebie!
„A już i siekiera do korzenia drzew jest przyłożona; wszelkie więc drzewo, które nie wydaje owocu dobrego, zostaje wycięte i w ogień wrzucone” (Mat. 3,10 BW). Kiedy Jezus przeklął drzewo figowe, to jak uschło? Od korzeni. Nie zniknęły najpierw owoce, najpierw uschły korzenie. To jest tajemnica.
Każda służba zaczyna się od osobistego czasu z Panem. To, że głoszę to Słowo, kosztowało mnie ileśset godzin spędzonych na kolanach przed Panem. Nigdy nie dostałbym tego Słowa, gdybym się nie modlił, gdybym nie spędził przed Bogiem czasu, gdybym przed Nim nie płakał, gdybym przed Nim nie przeżywał swoich rozterek i problemów, gdybym z Nim nie cieszył się moimi zwycięstwami. To może być również Twoja tajemnica.
Dlaczego Jezus odchodził czasami na całą noc, aby się modlić? Bo miał taką modę? Nie! On tego potrzebował!
Ty też potrzebujesz spędzać z Bogiem czas, kiedy nikt Cię nie widzi. Potrzebujesz tego! Bardziej niż sobie czasem zdajesz z tego sprawę! Potrzebujesz tego tak, jak drzewo potrzebuje korzeni, które przyniosą mu wilgoć w czasie posuchy.
Nie róbcie tego tak, jak – niestety – większość. Większość zaczyna się modlić, gdy ma problemy. To jest trochę za późno! Trzeba się modlić wtedy, gdy nie masz problemów, wtedy się módl, wtedy zaczynaj, wtedy spędzaj czas z Bogiem. Kiedy przyjdzie rok posuchy – będziesz gotowy.
Bóg patrzy na korzenie, a nie tylko na owoce.
Dobrze! Teraz to już chyba oczywiste, że musimy mieć korzenie. Możemy iść dalej.
3. Pozwól się zasadzić
„Zasadzeni w domu Pańskim wyrastają w dziedzińcach Boga naszego. Jeszcze w starości przynoszą owoc, są w pełni sił i świeżości, aby obwieszczać, że Pan jest prawy, Że jest opoką moją i nie ma w nim nieprawości” (Ps. 92,14-16 BW).
Żeby mieć korzenie, musisz być gdzieś zasadzony. Nie możesz wisieć w powietrzu! Czy wiesz, dlaczego nie rośniesz? Bo nie jesteś zasadzony i nie masz szansy zapuścić korzeni, bo dzisiaj jesteś w tym kościele, a za tydzień jesteś w innym, a za miesiąc w jeszcze innym! Czy wiesz, co w ten sposób robisz? Niszczysz swój system korzenny, dlatego nigdzie nie możesz dojść, w niczym nie możesz się umocnić, nigdzie nie możesz tak naprawdę czerpać soków i wreszcie wydać owocu, na którym Ci tak zależy.
Biblia mówi również, gdzie masz być zasadzony. Masz być zasadzony w domu Pańskim. Musisz mieszkać w domu Pańskim. Dom Pański to nie jest nazwa, taka jak Dom Lekarza, Dom Policjanta, Dom Kolejarza. To nie o to chodzi. To oznacza właściciela. Dom Pański to jest dom, którego właścicielem jest Bóg. Pan jest jego właścicielem. To musi być dom Pana.
Jak rozpoznać kościół, w którym mamy być zasadzeni? To jest kościół, w którym Bóg jest najważniejszy! Pamiętasz? Psalm mówi tak: „Jedni chlubią się wozami, drudzy końmi, lecz my chlubimy się imieniem Pana, Boga naszego” (Ps. 20,8 BW).
Ludzie rozmawiają o tym, o czym najczęściej myślą. Ludzie, którzy najczęściej myślą o problemach, rozmawiają o problemach; ci, którzy myślą najczęściej o komputerach, rozmawiają o komputerach; ci, którzy myślą najczęściej o dziewczynach, rozmawiają o dziewczynach; ci, którzy myślą najczęściej o pieniądzach, rozmawiają o pieniądzach – bo to, co w sercu, to na języku! A ludzie, którzy najczęściej myślą o Bogu, mówią o… Bogu. W ten sposób można rozpoznać ten kościół.
Jeśli ktoś kocha Boga, będzie o Nim ciągle rozmawiał. Jakiej by rozmowy nie rozpoczął, z którego by punktu nie zaczął, skończy na Bogu. Bo to jest wewnątrz, w sercu. Tak więc to musi być kościół, który należy do Boga.
Więc wiemy już, że musimy być zasadzeni w domu Pańskim – w kościele. Nie gdziekolwiek, ale w kościele, w domu Pańskim.
Twoją odpowiedzialnością jest również rozpoznać, gdzie Bóg chce Cię zasadzić. Jest mnóstwo fragmentów w Biblii, w których Bóg mówi: „Ja zasadzę”. To Bóg decyduje, gdzie Cię zasadzi. Izajasz mówi: „A twój lud będą stanowić tylko sprawiedliwi, na wieki posiądą ziemię jako latorośl zasadzona przeze mnie, dzieło moich rąk, aby się wsławić” (Izaj. 60,21 BW). A Jeremiasz mówi: „Ty ich zasadziłeś i oni puszczają korzenie, rosną i także wydają owoc. Bliski jesteś ich ust, lecz daleki od ich nerek” (Jer. 12,2 BW).
To Bóg decyduje, gdzie Cię zasadzi. Niektórzy ludzie są zasadzeni w złym miejscu, a niektórzy są zasadzeni w niewłaściwym miejscu. To jest różnica.
Możesz być w dobrym kościele, ale to może nie być ten kościół, w którym Bóg chciałby, abyś był. Niewłaściwy kościół, to dobry kościół, do którego Pan Cię z jakichś powodów nie powołał, nie zaplanował dla Ciebie tam miejsca. Wszystko będzie się w tym kościele rozwijać, ludzie będą błogosławieni, podekscytowani dziełami Bożymi w ich życiu, a ty będziesz tylko obserwatorem.
Spróbuję to zobrazować. Pewien człowiek opowiadał taką historię: jakaś kobieta w USA uparła się, aby wziąć ze sobą drzewko pomarańczy z Kaliforni do Minnesoty. Między tymi dwoma stanami jest duża różnica średnich rocznych temperatur. To jest mniej więcej tak, jakby przywieźć takie drzewko z Hiszpanii do Suwałk. Więc ona zasadziła sobie to drzewko w ogrodzie i ono się przyjęło. Wyrosło, ale miało owoce jak orzechy.
To jest to, jeśli nie jesteś we właściwym miejscu. Chciałbyś wydawać owoce i nie możesz. Bo to nie jest to miejsce, w którym powinieneś być. To jest bardzo ważne.
Możesz też być w złym kościele – takim, w którym Jezus Chrystus nie jest najważniejszy, wtedy również nie będziesz wzrastać. Zły kościół można również rozpoznać po tym, że jest zajęty bardziej własnymi sprawami, niż sprawami Jezusa Chrystusa. Nie mówi się o głoszeniu ewangelii, o poświęceniu dla Jezusa Chrystusa swojego życia, o zaangażowaniu w życie kościoła, jest natomiast grupa ludzi, którzy wszystko zrobią za Ciebie. Nie można za człowieka się modlić, nie można za niego nawiązać relacji z Bogiem, tak samo jak nie można wypełnić za kogoś jego przeznaczenia. Nie można żyć za kogoś.
Rozpoznanie właściwego miejsca zaczyna się od relacji z Bogiem. Rozmawiasz z Nim, a On mówi: ja chcę, abyś był tu. Tam gdzie dla pomarańczy jest dobrze, dla innych drzew jest źle. Jest za ciepło. Bóg o tym wie i zasadza Cię w tym miejscu w którym możesz najlepiej rosnąć. Poddaj się prowadzeniu Ducha Świętego i pozwól Jemu zdecydować, gdzie powinieneś zostać zasadzony. To spowoduje, że zaczniesz zapuszczać korzenie.
4. Trzeba zapuścić korzenie
„Zapuśćcie w Niego korzenie i na Nim dalej się budujcie, i umacniajcie się w wierze, jak was nauczono, pełni wdzięczności” (Kol 2,7 BT).
Oprócz tego, że masz korzenie, musisz je jeszcze zapuścić, w Chrystusa, one muszą być głęboko. Przypowieści mówią tak: „Pragnieniem grzesznika jest gonitwa za złem, lecz sprawiedliwi tkwią korzeniami w mocnym gruncie” (Przyp. 12,12 BW). Cóż to za mocny grunt, w którym tkwią sprawiedliwi i który daje im oparcie? Jezus jest tym mocnym gruntem! On jest skałą naszego zbawienia (Ps. 89,27). To jest ta skała, do której dokopał się ten człowiek, który kopał i kopał głęboko, aż dokopał się do skały i tam zaczął zakładać fundament (Łk. 6,48).
„Żeby Chrystus przez wiarę zamieszkał w sercach waszych, a wy, wkorzenieni i ugruntowani w miłości, zdołali pojąć ze wszystkimi świętymi, jaka jest szerokość i długość, i wysokość, i głębokość” (Efez. 3,17-18 BW) Wkorzenieni i ugruntowani w miłości… Czym jest ta miłość, w którą mamy być wkorzenieni? Bóg jest miłością! (1 Jan. 4,8).
„Zdołali pojąć ze wszystkimi świętymi, jaka jest szerokość i długość, i wysokość, i głębokość…”. Wiesz, kiedy przychodzi poznanie? Kiedy są korzenie. Wtedy przychodzi objawienie, wtedy przychodzi poznanie. Kiedy to przychodzi? Kiedy jesteś wkorzeniony.
Nie tylko trzeba mieć korzenie, pozwolić się zasadzić, ale trzeba również je zapuścić w tym miejscu, w którym jesteś. Musisz mieć czas, aby wrosnąć w kościół. To nie dzieje się w ciągu jednego tygodnia. Pokażcie mi takie drzewo, które w ciągu jednego tygodnia potrafi rozwinąć system korzenny. Może ja czegoś nie wiem, ale nie znam takiego drzewa.
Musisz zapuścić głęboko korzenie. Kiedy trafiasz do kościoła, nie powinieneś być powierzchowny i nie możesz zapuszczać korzeni w człowieka, tylko w Boga! To oznacza, że kiedy przychodzisz do kościoła, to musisz zapuścić swoje korzenie, zacząć czerpać nie od człowieka, ale od Boga, który tego człowieka używa, który przez tego człowieka do Ciebie mówi!
To oznacza głęboko zapuścić korzenie, znaleźć to źródło z którego twój pastor, duchowny czerpie. W Objawieniu Bóg mówi: „a do anioła w tym zborze powiedz…”. Do kogo są skierowane te listy: do posłańca, czy do całego zgromadzenia? Do zgromadzenia, to oczywiste. To jest słowo do całego kościoła.
Pastor się modli, aby usłyszeć to Słowo, które Bóg mówi do całego zboru. Słuchaj tego, co Bóg mówi do zboru. Słuchaj tego nie tylko po to, aby przyjąć, słuchaj również po to, aby nauczyć się słyszeć Boga, gdy przemawia przez pastora i przez to trafić swoimi korzeniami do tego źródła, z którego on czerpie! Kiedy nauczysz się słuchać Boga przez człowieka – twoje korzenie będą umieszczone w źródle, w Panu Jezusie Chrystusie.
Jest woda, którą pijesz i źródło, z którego czerpiesz.
Jeremiasz mówi, że ten człowiek jest „jak drzewo zasadzone nad wodą, które nad potok zapuszcza swoje korzenie” (Jer. 17,8). Dlaczego najpierw jest woda, a potem potok? Bo najpierw jest Słowo, które słyszysz, a potem jest źródło, z którego czerpiesz! Alleluja!
„A w ostatnim, wielkim dniu święta stanął Jezus i głośno zawołał: Jeśli kto pragnie, niech przyjdzie do mnie i pije.38. Kto wierzy we mnie, jak powiada Pismo, z wnętrza jego popłyną rzeki wody żywej” (Jan. 7,37-38 BW).
Pan powiedział: kto do mnie przyjdzie i napije się tej wody, to woda ta spowoduje, że on sam stanie się źródłem, z którego będzie wypływać woda żywa! Jeśli Słowo, którego słuchasz jest tą wodą żywą, która głoszącego dotknęła i zmieniła tak, że zaczyna z niego tryskać jak źródło, to jeśli ta woda trafi do Ciebie – stanie się powodem tego, że ty również będziesz źródłem. I o to chodzi! Jest woda i jest źródło. Więc ty słuchasz Słowa, ale słuchasz go po to, aby usłyszeć Jezusa Chrystusa, który mówi do Ciebie, bo On jest źródłem każdej dobrej rzeczy i odpowiedzi w Twoim życiu.
5. Zbliżając się do Boga, dotykasz Jego obfitości
Jeremiasz mówi: „jego liść pozostaje zielony”, a Psalm 1 mówi: „którego liść nie więdnie”. Liście są oznaką obfitości w życiu. „On nasyca dobrem życie twoje” (Ps. 103,5).
Wiesz co się dzieje, gdy Ty zbliżasz się do Boga? Czy wiesz o tym, że Bóg jest dobry? Im bliżej jesteś Boga, tym bliżej jesteś Jego dobroci, nieprawdaż? Im bliżej jesteś Jego dobroci, tym więcej Jego dobroci „przechodzi” na Ciebie.
Zaczynasz czuć to, co czuli psalmiści: „Panie, Ty nasycasz mnie tłuszczem” (Ps. 63,6).
„… On nasyca dobrem Twoje życie…” (Ps. 103,5). Jest tego coraz więcej, i więcej, i więcej, aż zaczynasz się zastanawiać, ile tego może jeszcze być, i tego jest coraz więcej, i więcej i już twoja granica świadomości zaczyna się kończyć a On daje coraz więcej i więcej, i w pewnym momencie już nie rozumiesz co się dzieje, a Bóg daje, i daje, i daje, i daje.
Pan Jezus tak powiedział:
„Albowiem Ten, którego posłał Bóg, głosi Słowa Boże; gdyż Bóg udziela Ducha bez miary” (Jan. 3,34).
Życzę wszystkim, aby weszli w taką bliską relację z Panem, aby któregoś dnia wszystkich to ogarnęło.
Kiedyś modliłem się i poprosiłem: Panie, pokaż mi, czym jest twoja miłość. I zacząłem odczuwać jak Bóg kocha nie tylko mnie, ale wszystkich ludzi wokoło. I tego było coraz więcej i więcej, aż w pewnym momencie nie wiedziałem już co się dzieje, bo wszędzie, gdziekolwiek byłem, czegokolwiek dotknęła moja dusza, tam wszędzie była Boża miłość! To jest to, co Biblia mówi – że Jego miłość przekracza nasze zrozumienie (Ef. 3,19), bo Bóg jest większy niż my.
Powinniśmy dążyć do takiego miejsca, aby być bliżej Boga. Im bliżej jesteś Boga, tym większy jest Bóg i tym mniejsze są twoje problemy. Rzecz w tym, że my żyjemy z Bogiem na zbyt duży dystans. Im bliżej jesteś Jego, tym bardziej zmienia się twoja perspektywa. Ta obfitość: „On nasyca dobrem życie twoje” – to są liście. Ale rozumiesz, to się dzieje przez korzenie: Ty czerpiesz od Jezusa i wtedy to płynie przez Twojego ducha, Twojego wewnętrznego człowieka do Twojego życia.
6. O korzenie trzeba dbać
„Jeszcze trochę pospać, trochę podrzemać, jeszcze trochę założyć ręce, aby odpocząć. Tak zaskoczy cię ubóstwo jak zbójca i niedostatek, jak mąż zbrojny” (Przyp. 6,10-11).
„Sam widziałem, jak głupi zapuścił korzenie, lecz nagle zbutwiała jego siedziba” (Job. 5,3).
„Od dołu usychają jego korzenie, a od góry więdną jego gałęzie” (Job. 18,16).
Każde drzewo przez cały okres swojego istnienia nieustannie rozwija swój system korzenny. Ono „wie”, że to jest podstawa jego istnienia i gwarancja bezpieczeństwa w trudnym czasie. Job pokazuje nam wyraźnie, że jeśli korzenie uschną, to gałęzie zwiędną. Ta niby oczywista prawda często nam umyka.
Nie możesz osiąść na laurach. Nie możesz sobie powiedzieć: wszystko już słyszałem, moja relacja z Panem jest wystarczająca. NIE! Ludzie, którzy zbliżają się do Boga, im bliżej Niego są, tym bardziej pragną Go poznawać. Tym więcej są świadomi tego, że jeszcze bardziej, jeszcze więcej chcą tego, co już mają.
Czy wiesz, że każde Słowo, które usłyszałeś od Boga, każda rzecz, którą otrzymałeś, może się powiększyć, może być tak wielka, że niemal zmieni znaczenie, które pierwotnie miała, gdy ją otrzymywałeś? Bóg jest naprawdę większy niż my i wszystko poznajemy cząstkowo; tu troszeczkę, tu troszeczkę.
„Inne podobieństwo podał im, mówiąc: Podobne jest Królestwo Niebios do ziarnka gorczycznego, które wziąwszy człowiek, zasiał na roli swojej. Jest ono, co prawda, najmniejsze ze wszystkich nasion, ale kiedy urośnie, jest największeze wszystkich jarzyn, i staje się drzewem, tak iż przylatują ptaki niebieskie i gnieżdżą się w gałęziach jego” (Mat. 13,31-32).
Nie powinieneś się zatrzymać. Świat idzie do przodu, my też musimy iść do przodu. Bóg planuje, abyśmy szli do przodu, Bóg planuje, aby twoje korzenie były coraz głębiej. Bóg planuje, abyś był, jak drzewo, z którego owoców i gałęzi korzystają także inni.
Kiedyś, gdy się modliłem, Bóg pokazał mi przez fragment z Biblii, jak On patrzy się na kościół:
Mojżesz poszedł do faraona i powiedział: wypuść mój lud, aby mi służył – tak mówi Pan. Potem uczynił cud, rzucił laskę, a ona zamieniła się w węża. Czarownicy faraona też rzucili laskę i ona też zamieniła się w węża. Faraon już nie zauważył, że laska Mojżesza zjadła ich węża, ale zatwardził swoje serce. Więc Mojżesz poszedł drugi raz, znów uczynił cud a czarownicy również uczynili ten sam cud. Mojżesz przyszedł trzeci raz, uczynił cud, a czarownicy też uczynili ten sam cud. A potem Mojżesz uczynił cud po raz czwarty, a czarownicy robili, robili i już nie mogli uczynić tego samego cudu! A Mojżesz przyszedł i zrobił jeszcze jeden i jeszcze jeden cud.
I tak będzie wyglądał kościół, który zapuści swoje korzenie w Chrystusie. Pan nie boi się konfrontacji z ciemnością, nie boi się również konfrontacji swojego kościoła z ciemnością, ze złem. Pismo mówi: a bramy piekielne nie przemogą go. Innymi słowy, a to, co kościół zaatakuje, nie będzie się mogło mu oprzeć. Kościół chrześcijański w Polsce boi się iść do przodu, boi się rywalizacji ze światem, wydaje mu się, że kiedy przyjdzie do konfrontacji, to przegra. NIE MUSI TAK BYĆ. Jeśli kościół zapuści swoje korzenie w Chrystusie, to bez problemu dorówna światu we wpływach na społeczeństwo, a potem pobije go na głowę. Taka jest moc korzeni.
7. Biblia mówi, że korzeń ma być święty
„A jeśli zaczyn jest święty, to i ciasto; a jeśli korzeń jest święty, to i gałęzie” (Rzym. 11,16 BW).
Kiedy gałęzie są święte? Kiedy owoce są święte i dotykają życia innego człowieka? Kiedy korzeń jest święty. Kiedy twoja relacja z Panem ma pewną jakość. To jest to, czego nikt nie potrafi zobaczyć, oprócz Boga. To jest to, czego nie widać.
Trzeba dbać o swoje korzenie i trzeba uważać, skąd czerpiesz dla nich wodę, gdyż może się zdarzyć, że zapuszczając korzenie i szukając dobrego źródła, natkniesz się na złe źródło. Wtedy powinieneś je ominąć i szukać dalej aż trafisz na źródło wody żywej.
„Albowiem korzeniem wszelkiego zła jest miłość pieniędzy; niektórzy, ulegając jej, zboczyli z drogi wiary i uwikłali się sami w przeróżne cierpienia” (1 Tym. 6,10 BW).
Możesz trafić na złe źródło – miłość pieniędzy – i jeśli tam wejdziesz, zaczniesz czerpać złą wodę, złą inspirację dla Twojej duszy. Jeśli się z niego napijesz, zaczniesz wszystko „przeliczać”, patrzeć na wszystko przez pryzmat pieniędzy, według wzorca „opłaca się, czy nie opłaca?”.
„Bacząc, żeby nikt nie pozostał z dala od łaski Bożej, żeby jakiś gorzki korzeń, rosnący w górę, nie wyrządził szkody i żeby przezeń nie pokalało się wielu” (Hebr. 12,15 BW).
Możesz trafić na źródło goryczy, kiedy zaczniesz z niego czerpać – zgorzkniejesz.
„Niechże nie będzie wśród was mężczyzny ani kobiety, ani rodziny, ani plemienia, których serce odwróciłoby się dziś od Pana, Boga naszego, aby pójść i służyć bogom tych narodów. Niechaj nie będzie wśród was korzenia, wydającego truciznę i piołun” (5 Moj. 29,17 BW).
Możesz trafić na truciznę i piołun. Czerpiąc z tego źródła bałwochwalstwa, skosztujesz trucizny, która zabije twoje duchowe życie. Bałwochwalstwo to każda rzecz, która jest ważniejsza – jest silniejszym autorytetem – niż Słowo Boże i Duch Święty. Kiedyś Pan powiedział do mnie tak: Wszystko, do czego się odwołujesz zanim się pomodlisz, jest bałwochwalstwem.
Tych rzeczy jest więcej.
Może być tak, że korzeń nie jest święty i jest w nim trucizna. Nie dlatego, że był zawsze trujący, ale dlatego, że trafił na złe źródło. Co trzeba wtedy zrobić?
Mojżesz prowadził lud Izraela, chciało im się pić. Zobaczyli źródło i pobiegli do niego i zaczęli pić i od razu zaczęli krzyczeć: Ona jest gorzka! Co zrobił Mojżesz? Bóg powiedział mu: wrzuć do tego źródła drzewo (2 Mojż. 15,23-25). Drzewo. Ja wierzę, że to drzewo jest symbolem krzyża (1 Piotra 2,24).
Kiedy trafisz na złe źródło, musisz się oczyścić.
Kiedy trafisz na złą wodę to musisz się przed Bogiem upamiętać, skorzystać z Jego ofiary. Boże, przepraszam, wybacz mi, oczyść mnie. Biblia mówi, że Pan nas oczyszcza, gdy pokutujemy (1 Jan 1,7). Nawet jeśli twój korzeń jest zanieczyszczony goryczą, piołunem, miłością pieniędzy – kiedy się upamiętasz, Bóg Cię oczyści.
Nie rezygnuj, szukaj dalej, aż znajdziesz to, czego szukasz.
8. Wykorzystaj wszystkie okoliczności jako nawóz dla twoich korzeni
Zdecyduj, żeby wszystko, cokolwiek Cię spotyka, zbliżało Cię do Pana. Czy tak może być? Czy to jest możliwe?
Tak, może tak być.
Św. Paweł wypisał długą listę prześladowań w liście do Koryntian: byłem i w takich niebezpieczeństwach i w takich, pół strony ten opis zajmuje. Zobacz, nawet wtedy, gdy go ukamienowali – wyprowadzili go z miasta, rzucili go poza miastem i kamienowali, przyszli do niego bracia, pomodlili się o niego, a on wstał, otrzepał się i poszedł dalej! Alleluja!
Nie powiedział: mam dosyć służby! Mam dosyć tych wszystkich ludzi, którzy ciągle mnie prześladują, tylko poszedł dalej, głosił i Bóg nadal go używał (2 Kor. 11,23).
Wiesz, że Bóg współdziała we wszystkim ku dobremu? (Rzym. 8,28) Niech tak będzie również w Twoim życiu! Niech wszystko, cokolwiek dotknie Twojego życia, obróci się na chwałę Pana! Job to wiedział, on mówił: cokolwiek mnie spotyka, ja dalej chwalę Pana. I to się Bogu podobało (Job 1,21).
Cokolwiek to będzie w Twoim życiu, obróć wszystko, jako nawóz dla Twoich korzeni. W ten sposób zmieni się zupełnie Twoje życie, cokolwiek by się nie działo w Twoim życiu, to będzie Cię przybliżać do Pana.
Ktoś powiedział to tak: jeśli życie daje ci kopniaka, to zrób wszystko, aby przesunął cię do przodu. To jest kwestia Twojego nastawienia do życia. Jeśli zmienisz swoje nastawienie, wszystko, cokolwiek Cię spotka, przesunie Cię do przodu. Jeśli będziesz mieć takie nastawienie do życia, to w tym momencie szatan będzie miał problemy, a nie ty. On nie będzie wiedział, co zrobić, gdyż to, co miało Cię zatrzymać, przesuwa Cię do przodu!
Św. Paweł powiedział: „Umiem się ograniczyć, umiem też żyć w obfitości; wszędzie i we wszystkim jestem wyćwiczony; umiem być nasycony, jak i głód cierpieć, obfitować i znosić niedostatek. Wszystko mogę w tym, który mnie wzmacnia, w Chrystusie” (Filip. 4,12-13 BW).
Jeśli zaczniesz to robić, zaczniesz używać przeciwności losu jako nawozu dla Twoich korzeni, przyjdzie taki dzień, w którym powiesz tak: mogę wszystko, cokolwiek Bóg mi powie. Pan powie, a Ty pójdziesz i zrobisz. Nie będzie dla Ciebie rzeczy niemożliwej, gdyż cokolwiek by Cię nie spotkało, będziesz szedł dalej i dalej, aż pewnym momencie, kiedy skończy się twoja zdolność, wyczerpią się twoje pieniądze, inspiracje, pomysły, nie zatrzymasz się, tylko sięgniesz poprzez swoje korzenie do Bożego źródła, sięgniesz do tronu Bożego i zaczniesz czerpać łaskę!
Wiesz, co się dzieje, gdy przystępujesz do Jego tronu? Co się dzieje, gdy wchodzisz w tę bliską, intymną relację z NIM? Włącza się Boża łaska! Alleluja! Wtedy zaczynasz żyć już nie tym, co Ty możesz, ale tym, co Bóg może!
Musisz przekroczyć tę granicę pewnego dnia. Musisz to zrobić. Przekroczyć granicę Twoich możliwości, Twojej wiedzy, Twoich zdolności. Musisz to zrobić, bo cuda zaczynają się tam, gdzie Ty już nic nie możesz.
Najpierw jednak musi się wyczerpać Twoje źródło. To nie jest słowo dla leni: ja nic nie będę robił, poczekam Boże, aż Ty Panie zrobisz cud. To nigdy tak nie działa. Przykro mi. Próbowałem. To działa tylko wtedy, gdy zrobiłeś wszystko, co mogłeś, wyczerpałeś wszystkie możliwości, wyprułeś wszystko z siebie i mówisz: Panie, zrobiłem to, co mogłem zrobić.
Wtedy się włącza Boża łaska. Bo Bóg powiedział: pójdziesz i zrobisz, i mój interes w tym, aby Ci się udało! Kiedy Bóg posyła swojego posłańca, nie pozwoli, aby go cokolwiek zatrzymało.
Jeśli jesteś posłuszny, to Bóg stoi za Tobą i On dopilnuje żeby Jego wola się wypełniła. Pamiętacie co Pan Jezus powiedział: jeśli ci ludzie nie będą krzyczeć, kamienie będą krzyczeć (Łk. 19,40), bo Słowo musi się wypełnić (Łk. 22,37)
9. Twoje korzenie pozwolą Ci odzyskać to, co straciłeś
„Drzewo może mieć nadzieję; choć jest ścięte, znowu się odradza, a jego pędy rosną dalej, chociaż jego korzeń zestarzeje się w ziemi i jego pień obumiera w prochu, to jednak, gdy poczuje wilgoć, puszcza pędy i gałęzie jak świeża sadzonka” (Job. 14,7-9 BW).
Nigdy nic nie jest stracone! Jeśli postanowisz wrócić z powrotem do Pana, jeśli postanowisz czerpać od Niego tę wilgoć, trafić znowu do tego czystego źródła, to Biblia mówi, że nawet jeśli Twoja relacja uschła, nawet jeśli uschły wszystkie Twoje owoce, nawet jeśli się zawaliło twoje chrześcijańskie życie, możesz mieć nadzieję.
Wiesz, co mówi list do Rzymian? Nadzieja nie zawodzi! (Rzym. 5,5) Jeśli masz nadzieję, ona nie zawodzi.
Chociaż jego korzeń się zestarzał, pień obumiera, pędy odpadły, chociaż jest całe ścięte, to jednak, gdy poczuje wilgoć…
Jeśli coś straciłeś, możesz mieć nadzieję. Pamiętasz Samsona? Samson był człowiekiem, którego Bóg powołał. Miał długie włosy, które były znakiem przymierza. To nie włosy były źródłem jego siły, ale przymierze, które zawarł przed Bogiem. Szczególny rodzaj przymierza, który nazywał się nazyreat. Bóg powiedział do niego: nie będziesz pił mocnych trunków, nie będziesz ścinał włosów, nie będziesz obcował z kobietami. To były warunki. A ja będę Cię używał w szczególny sposób.
Samson nie rozumiał tego, nie chciał słuchać Boga, zadawał się z kobietą lekkich obyczajów i praktycznie rzecz biorąc odstąpił od przymierza z Bogiem. Symbolem jego przymierza z Bogiem były nieścięte włosy i kiedy Samson je ściął, odszedł całkowicie od przymierza z Bogiem i dlatego moc opuściła jego życie.
Mamy więc nieszczęśliwego człowieka, który miał powołanie, człowieka, którego Bóg używał i to bardzo. Człowieka, który wszystko stracił i stał się niewolnikiem swoich wrogów.
Jego historia dalej jest taka, że zaprzęgli go do żaren i go tam zostawili. I to był ich błąd. Wiecie co się stało, prawda? Biblia mówi, że jego włosy zaczęły odrastać (Sędz. 16,22).
Dlaczego jego włosy zaczęły odrastać? Bo on ich nie chciał ścinać. Mógł? Mógł! Ale nie chciał. On postanowił wrócić do swojej relacji z Panem.
Biblia mówi, że któregoś dnia moc Boża wróciła do niego z powrotem. Biblia mówi, że gdy wsparł się na kolumnach, zawołał do Boga! To samo stanie się z Tobą, nawet jeśli wszystko straciłeś, nawet, jeśli wszystko upadło, powróci do Ciebie z powrotem jeśli ty wrócisz do Pana.
Pismo mówi do nas to samo… bo Bóg przywraca to, co przeminęło (Kazn. Sal. 3,15 BW). On przywróci w Twoim życiu to, co straciłeś, ale nie inaczej niż przez korzenie. On przywróci w Twoim życiu to, co straciłeś, ale nie inaczej niż przez korzenie, które zapuścisz w Chrystusa, o które będziesz dbać, gdy pozwolisz się zasadzić i gdy będziesz je nawozić.
„Będę dla Izraela jak rosa, tak że rozkwitnie jak lilia i zapuści korzenie jak topola. Pędy jego rozrosną się i będzie okazały jak drzewo oliwne, a jego woń będzie jak kadzidło” (Oz. 14:5-6 BW).
W tym fragmencie Pan obiecuje, co się stanie z tymi, którzy kiedyś się od Niego oddalili, ale zdecydowali się powrócić.
Zawsze jest czas, aby powrócić do pierwszej miłości, nigdy nie jest za późno, aby nauczyć się znów czerpać od Niego życiową siłę. Nigdy! On jest źródłem, On jest początkiem i końcem, przyczyną i powodem wszystkiego, On sam ma moc podnieść Cię i otworzyć nowy, lepszy rozdział w Twoim życiu. On sam jest również gwarancją przyszłości, najlepszej, jaka może tylko Ci się wymarzyć. On, Jezus Chrystus.
Jeśli Ty zbliżysz się do Pana, żeby był kimś dla Ciebie, nie tylko pojęciem, ale „Kimś”, to On ułatwi Ci wzrost. To jest słowo do Was.